Bez tytułu
Komentarze: 0
Slodko wietrzna ciecza leja sie o uszu.
Przebadane na kazdy gust, jest w nich wszystko czego bys chcial gdyby nie bylo czasu
jest w nich cala mila slodycz wiosennych westchnien i jesiennej zadumy nad deszczem
pyk, naciskaja w twoj najslabszy punkt ; lekko, z usmiechem, z rozbrajajaca niewinnaoscia wchodza w twoj swiat
sa zbyt podobne do prawdy sa zbyt mile by nia byc,
zycie sie staje coraz bardziej skmplikowane, a ja jak piesek stoje u progu i czekam na smakolyki
Wystarczy by w zupie jaka leje sie z ust pomieszac to co najwazniejze i najblizsze. Pomieszac nieupilnowane zamilowania do rzeczy, nieukruccona tesknota za czyms czego juz nie ma, z imitacja postanowienia poprawy, z nadzieja na lepsze jutro. Mimo, ze to biegnie do nikad mozesz ze staranna teatralnoscia przekonac czlowieka do prawie wszystkiego. Nawet do kupna zielonego fiata w prazki bez silnika. Manipulacja sie szerzy dosc gesto. Wypuszczeni z klatki na moze wolnosci nie wiemy dokad plynac. By zahaczyc slowem o realnosc, rzeczywistosc, o to co sie czuje, by sprytnie i odwaznie (na papierze) skakac miedzy wierszami i jeszcze mimochodem chwalic sie pokora. Cala maskarada moze byc , ale po co? By przemknac przez zycie bez batow? Dlaczego ludzie daja sie oszukiwac? Bo chca wierzyc w inna bajke niz te, ktora na prawde sie dzieje?
Dodaj komentarz