>>>
Komentarze: 0
Dzisiaj spotkalam kolege z licealnych czasow. Widze teraz jak bardzo posunelam sie w nieufnosci do ludzi. Jadac na te cholerna zagranice, chcialam sie rzucic na gleboka wode po prostu, bo wkurzala mnie moja wlasna osoba. Ale slaby duch czy nie wiem co znajdzie kryjowke wszedzie, mozg znajdzie takie rozwiazanie, zeby przetrwac, ale nic nie zmieniac. Tak jakby rzucic sie na gleboka wode i topiac sie udawac, ze wcale ci nie zalezalo na tym , zeby sie nauczyc plywac, zmieniasz obiekt, albo ze twoim marzeniem bylo utrzymac sie na wodzie, choc w sumie to juz cos:)
A kolega widze, ze widzi jeszcze w ludziach caly teatr w jakim sie zakochal majac !^ lat. TEksty, brzmienie glosu, logika to wszystko. Niby abstrakcja, niby to fikcja, ale na ile przez symbole i fikcje mozna czuc i rozumiec realny swiat, a na ile w kontakcie bezposrednim, jesli sie taki zdaza trzeba opuscic rece i przestac kontrolowac, oddac mu prawo wlasnosci, nawet spostrzezen wlasnych. Bez rzeczywistosci by ich nie bylo.
Dodaj komentarz