Glopota znow mnie zaskoczyla
Komentarze: 0
No i co taka jest prawda. Przyjscie na swiat nas ponosi za soba pewne konsekwencje. Nie kazda prawde trzeba mowic, anwet jesli jest ona wytlumaczeniem na cos o co pytam. Bo mowiac mi o tym, ze dla nas zostalas z tata, ze mialas okazje ulozyc sobie zycie lepiej, pokazuje, ze wcale nie podjelas tej decyzji, ze nie wzielas za nia odpowiedzialnosci, ze chcesz choc troche zrzyucic na innych, nawet nieswiadomie. Prawdziwym winnym jest moze tato, ale nie to ze mysmy byli. A poza tym w kazdej sytuacji w zwiazku podobno dwie osoby sa odpowiedzialne. Jest tego dobra strona, tzn, ze dwie osoby maja wplyw na to.
Ja myslalam, ze ty sie zmienilas. Wedlug logicznego myslenia i zalozenia,ze po terapi sie ludzie zmieniaja. Boze jaka ja bylam glupia. Kazdy jest inny i nic w przypadku czlowieka jednoznaczne nie jest chyba. Przeciez ona nadal tarktuje mnie jako kogos od kogo zalezy jej zycie. Dzwonilam wczoraj. Potem wysyla mi esmsa, ze dobrze jej sie ze mna rozmawialo, ze wierzy,z e mi sie uda. Co za bzdura! Dobrze jej sie rozmawialo, bo sie dobrze ONA czula w rozmowie, bo nie krzyczalam na nia, bo bylam DLA NIEJ dobra. To jest wedlug nie moje dobro. MOWI, ze wierzy we mnie. A chodzi tylko o to. W tym danym momencie, bylam taka i taka i to sie jej podoba wiec, laczy ten moment z warunkiem powodzenia w zyciu. Musisz byc taka dalej. Mowi, ze wierzy, ale wierzy w to co ONA chce. Ona czuje nie wierzy. Ona nie wierzy, tylko stwierdza. A stwierdzanie zawsze dotyczy przeszlosci. Teraz juz tylko jedno wiem, ze nie moge i nawet nie chce byc na nia zla. Zla na to, ze mowi cos czego wcale nie realizuje. Mowie wielkie slowa, ktore sa deklaracjami lub znacza dla niej cos innego niz dla mnie. Nie ma co jej obwiniac czy oskarzac, bo kazdy ma swoj los i sie w nim miota. Jakos sie ratuje. Chce dobrze, ale mu nie wychodzi. Chce jak najlepiej, a wchodzi jak najgorzej. Chcesz komus dac prezent, a okazuje sie, ze to byl gwozdz do trumny.
I co moge zrobic? Co ja mam wtedy zrobic? Nie wiem.. nie zabijac sie o to, ze tak jest. No do cholery tak jest, trzeba wytlumaczyc, a jak ktos nie potrafi zrozumiec, to moze jedynie zapewnic, ze nie ma sie mu to za zle. Czesto ludzie, nie chca czegos wiedzie, nie chca sie do czegos przyznac, nie chca zrozumiec "nie potrafia", bo boja sie, ze to bedzie ich wina, bardzo wielka wina. I boja sie, ze beda musieli jedynie przyjac kare, orac w polu. Boja sie, ze ktos nie chce im przebaczyc, (czasem maja racje!) i odcinaja sie od prawdy. Przynajmniej zewnetrznie, dla innych.
Dodaj komentarz