Jestem czy tylko mysle, ze jestem?
Komentarze: 0
Gubi mnie wlasna osoba. Wlasna byc moze nie wiara w siebie. Wiara czyli czasem lub przede wszystkim bez pewnosci, planu wiedzy. W poszukiwaniu. W przypadku i bledzie czasem nie pieknym. Przez to chce ciagle znalesc dowody na wlasna wartosc. W wiernosci prawdzie, czyli w przyznawaniu mi racji, w czyms glebszym, a czesto niekoniecznie potrzebnym, ale bedacym moja ambicja. W tym, ze potrafie czuc czy widzic cos w czyms w kims, czego moze ktos nie widzi. Potrzeba wyzszosci i przewagi w jakims punkcie, po to, zeby nie musiec walczyc o udowodnienie sobie racji gdzie indziej. Boze jakie to puste. Czytam te wszytkie madrosci czasem i czuje, ze mi juz nic nie daja. Bo one opiuja cos co powinno sie dziac. Mowie o tym co potrzeba mowic innym jezykiem. Mowic wlasnym zyciem. Ale chyba edno i drugie jest potrzebne. Byc soba. tzn. przeciez byc najpelniej tym kims, osoba w ktore zawiera sie przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. Jej cechy czesciej powtarzane (czyli utrwalone), tez jej swiadomosc i chec zmian jednych na ddrugie. Byc soba to tez pozwolenie sobie na bycie kims kim sie nigdy nie bylo. Bycie soba to nie tylko bycie kims kim wiemy, czujemy ze jestesmy, bo tak nas uksztaltowalo dotychczasowe zycie. To takze chec zmiany ktora przeciez jest we mnie , wiec jest czescia mnie. Chec nowego.
Dodaj komentarz