Spotkania rozstania
Komentarze: 2
Bylismy dzisiaj nad rzeka na brzegu dzie ludzie przychodza i tancza salse tango capoeire. Anetka przyplatala jakis Perowianczykow. Ehh juz sama nie wiem. Niby nie powinno sie ludzi oceniac po pozorach, ale przeciez wyczowa sie juz z kim sie ma do czynienia. Moze nie z kim, ale po co, jaki tego czlowieka stan, i czy sa aktualne rokowania na zmiany;)
Bo wlasnie zapomnialam ujmowac ludzi w ramy czasu. To ze spotykam czlowieka w danej chwili. W danych warunkach ktore duzo zmieniaja. W ogole jakos nie chce pamietac o czasie. Kiedy bylam jego maniaczka. Zegarki kalendarze. Wszystko co pozwoliloby zaplanowac i policzyc przewidziec. Teraz chetnie bym to wyrzucila za okno... Kiedys potrafilam przezywac to, ze ktos umiera, ze jest chory, ze sie starzeje, zmienia, ale to wszystko dzialo sie w jakim symbolicznym swiecie. Jak na lekcji jezyka polskiego. Chodzilo o to by zgadnac, co autor ma na mysli. A co ma na mysli, autor tego swiata?Tamto to bylo troche jak gra cos abstrakcyjnego. Gorzej gdy widze, ze to dotyka mojego swiata, moich bliskich, mnie.
Nie wiem, czy mi sie wszystko pieprzy. Czy sie czepiam. Czy powinnam udawac ze nie ma nic "nietakiego" wokol. Szczerze to najlepiej znalazlbym jakas sekte. Jakis swiat alternatywny i tam sie zaszyla. Bylabym szczesliwa. To co ze urwe kontakt z ludzmi i rzeczywistoscia? A czy ja im, jej cos jestem winna? Moge o wszystkim zapomniec. O wszystkich. Ludzie by sie do tego przyzwyczaili. Przyzwyczajenie to smiercionosna sprawa czasem.
Dodaj komentarz