Nie da sie komus pomoc nie widzac jego wad, slabosci, nie odnotowujac tego w rysunku soby jaki ma sie w glowie. Ale zeby jakakolwiek pomoc zaszla nie moze chodzic o to, ze cos wkurwia, czegos nienawidze, czegos nie moge zniesc itd itd, ale "co bedzie jesli tego juz nie bedzie" . Jaka perpektywe zycia rozklada sie przed kims, przede mna, do czego dazy sie usowajac wady, co chce sie rozwinac, jak zyc, komu dziekowac, co robic. Bo w innym wypadku moze wszystko jest wlasnie tak jak byc powinno, tak jak "chce".
Dodaj komentarz