Komentarze: 0
Ludzie sa bardzo rozni, pod kazdym wzgledem , ale gdzies sie kryje cos co ich laczy. I najgorsze lub najfajniejsze jest to zeby tego lepiej nie nazywac, bo okaze sie, ze sie ludziska znowu podzielily, bo kazdy zrozumial na swoj sposob. Jest tez w tym wszystkim ciagla nie rownosc w rozdzielaniu darow, ktorej za kazdym razem chce zapobiec, a im bardziej zapobiegam tym wiecej nierownosci sie znajduje. A moze zycie jest sprawiedliwe przynajmniej w dostepie do prawdziwej wiary w ludzi, zycie. Moze jest tak, ze kazdy jesli uwierzy w wartosc zycia po prostu bedzie zylo sie sprawiedliwiej, nawet jesli ktos ma a ktos nie ma, moze to wszystko byc wspolne. Utopia moja gdzie znalazlaby sie taka rzecz do, ktorej kazdy bezwzglednie ma rowny dostep. Ale slowo "rowny" bardzo przeszkadza, jesli rozumie je sie w znaczeniu np. rownie latwy. Chodzi moze o to, ze dla tych ktorzy maja do tego "najtrudniejszy" dostep wyraza sie on poczatkowo w formie wiary, ale jesli za ta wiara pojdzie sie o krok dalej, to w koncu staje przelamanie barier i zycie daje poczucie tej sprawiedliwosci, do ktorej kazdy moze dojsc na swoj wlasny sposob, tylko wazne zeby szukal i wierzyl lub przynajmniej podejrzewaj, ze cos jest, w koncu chyba kzdy ma jakiegos swojego boga np tylko gdzie indziej go umieszcza, czasem rozklada, ale zawsze jest cos poza.