Archiwum styczeń 2007


sty 31 2007 Dla Ciebie
Komentarze: 0

Krytyk, cynik, watpiciel we wszytko, ten, ktory sie wkurwia wciaz na swiat rzeczy i ludzi, lub ktory wciaz ma do niego pretensje. Widzi "prawde" widzi twoja glupote, twoje slabosci, wady, juz wie kim jestes juz zaklasfikowal cie do wlasciwej klatki, teraz tylko moze bezpiecznie drwic, udowadniac ci twoje (czasem, rzeczywiste) bledy jako dowod wlasnej racji. Tak niestety masz racje (czasem). No i co z tego? Kazdy ma racje, jesli ja zechce moglabym rozlozyc cie na lopatki, wbijajac sztylet tam gdzie najbardziej boli. Moglabym to zrobic, w kazdej chwili. Nie jestem slepa. Ale po co do cholery po co? Lub moze co dalej? Czy stac nas potem bedzie jeszcze na jakas pokraczna forme tego co inni nazywaja miloscia? Czy po prostu przygniecie nas kamien wszystkich beznadziejnosci naszego zycia, naszych malych zbrodni i dezercji. I w imie sprawiedliwosci zamkniemy sie w celach wlasnych cial, by odbywac kare. By nie dac sobie szansy? Bo niby jak? Czy stac byloby na przebaczenie?

 Ty myslisz, ok nie popelniasz tych bledow, ktore krytykujesz, niemogbys. Niemialbys w tedy do siebie szacunku.  Ale popatrz czase glebiej, bez doslownosci. Przez metafory. Poszukaj analogi mniejszych i wiekszych. Uwierz mi , ze sie zaskoczysz. Lub jesli na prawde sie starasz, zobaczysz obszary paralizu, zobaczysz to czego nie realizujesz, bo gdybys zaczal zbyt wielkie by bylo ryzyko popelnienia tak szacownie tepionych przez ciebie bledow (u innych oczywiscie). Moze najbardziej krytykujesz to czego sie obawiasz ze popelnisz we wlasnym zyciu. Boze, przeciez wiem , ze to trudne. W sumie kocham cie tez dlatego, ze jestes wierny prawdzie ktora widzisz. Ale juz nie chce takiej symbiozy. Ty jestes moim sumieniem, ja twoja nadzieja, ktora czasem tez tepisz. Czy nie lepiej, a moz uczciwiej by bylo, moze zdrowiej(?) jesli staniemy sie dwoma osobnymi istotami. Nie boj sie nie grozi nam chlod i pustynia. To bedzie, tylko wstep. Musimy przetrzymac "okres proby", przejscia i zobaczysz, ze zycie nabierze smaku, ze dojrzysz swiatlo i posmakujesz czy jest wolnosc. I najcudowniejsze jest jesli wtedy o wiele bardziej z wlasnej woli, a nie z przymusu jednak bedziemy razem. Uwierz mi to mozliwe.

trampolina : :
sty 28 2007 hlip
Komentarze: 0

Smutno mi. Jestem sama. Ale w sumie zawsze tego chcialam Postanowilam, ze jak mnie ludzie nie chca to znajde pelno sposobow, zeby zycie bylo piekne i bez nich ( w sensie ich niezbednej obecnosci). Bo nie chcialam sie tez mscic, tzn chcialam,  ale uwierzylam, ze nie warto ( w sumie dla wlasnego i moze ich tez dobra). Bylam zbyt ciekawa zycia i swiata zeby bawic sie w ograniczanie sobie dostepu do jego pelni i roznorodnosci. Postanowilam, ze nie przyjme zadnych zyczliwosci od ludzi, bo to zawsze jest cos innego niz na to wyglada ze jest (nie wiem czy zrozumiale napisalam). Ale teraz wiem, ze mam taka chec by byc z ludzmi i to w dobrych stosunkach. Najfajniejsze, ze dzieki temu, ze motrafilam byc dlugo sama znajduje szybciej slowa w sytuacjach kiedy ich brakuje. Dla wyjasnienia dlaczego warto i trzeba dzialac u np. dobru i , ze jeszcze nie czas sie obrazac. Ale tak czy owak slowa juz nie musza byc tak potrzebne, bo sytuacje sie wciaz zmieniaja , nazwy slow i dzialan sie zmieniaja. Trzeba troche tez uwierzyc w siebie, ze co tam dobrego ie w swoim czuciu i zmysle ma. Ze slowa sie znajda potrzebne w chwili, tylko wystarczy wierzyc w siebie i jakies dobro i stanac na chwilke, a slowa sie znajda.

trampolina : :
sty 27 2007 uczuc
Komentarze: 1

Nie ma co sie oszukiwac: Gdy robie cos z powodu uczuc i lecac z ich fala, nie ma co sie oszukiwac, ze sa na to jakies racjonalne wytlumaczenia. Mozna sie wtedy zaplatac w siec wytlumaczen ( ktorym zeby nie stracic twarzy zaczyna sie byc wiernym), z sieci wyrwac moze jedynie jakis wstrzas, albo praca nad soba ( tyle ze ta druga jest bardzo niekuszaca jesli  do wybor ma sie caly pakiet wytlumaczen). Jedynym dobrym wytlumaczeniem jest chyba to, ze ma sie prawo do tego, zeby popelniac bledy i "bledy" i leciec na fali uczuc gdy nie potrafi sie juz wytrzymac inaczej. Ale ostatnio wymyslilam inny sposob. Zeby nie wsytdzic (?)  sie miec uczuc i tez ich czasem okazywac (ae to niekoniecznie, z reszta czasem to sie samo dzieje). Tylko po to zeby dac sobie sile i miejsce dla myslenia (np. nad lepszym rozwiazaniem niz trzasniecie drzwiami, zamilczenie czy strzal w twarz), a komus nie bac sie pokazac, ze sie jednak jest czlowiekiem ( wazne jakim>) i to jest nastepny krok. Trzeba czuc, ze sie zyje, ale do tego wytarczy wlasnie pozwolenie sobie na istnienie uczuc, na swiadomosc ich bycia. Wazne b dalej dzialac dla dobra sprawy, drugiego albo wlasnego. 

trampolina : :
sty 27 2007 milosci wolnosci poprosze 300 gram
Komentarze: 0

Nie wiem czym jest milosc. Szukam jej i znajduje cos w jej styu tu i tam.

Dlaczego mowie prawde? Bo nie probuje nakrecic cie wedlug wlasnego i nteresu, wedlug wlasnego wizimisie. To jest czasem zbyt trudne. Kiedy wiem co i jak by bylo dla Ciebie dobre,zebys wiedzial, zebys szukal zebys zapomnial choc na chwile o tym o czym wciaz pamietasz. Trudno jest wytrzymac i nie przejac kierownicy twojego zycia. Czasem ja puszczasz i wiem, ze jedyne co moge, co jest dobre by zrobic, to polozyc na niej Twoje rece. Gdybym ja chwyciala, bylyby to chwile wyciete z twojego zycia. Tak trudno jest ni przekraczac tej granicy, dlatego czasem mi sie nie udaje. Przepraszam. Czasem jedziemy trzymajac sobie na wzaje kierownice:) to czasem bardzo fajne. W sumie tak tez mozna, ale trzeba pamietac, ze sa chwile kiedy trzeba przejezdzac przez tunel, kiedy ze tak powiem konczy sie dwupasmowka. Jesli w takiej chwili zapomnialo si, jak sie prowadzi wlasny pojazd to pozna wyleciec z toru

trampolina : :
sty 26 2007 Ludzie
Komentarze: 0

Nie wiem. Mam dzisiaj wszystkiego dosyc. Jestem kiepska w relacjach z ludzmi. W pracy jestem uwazana za te, ktora jst mila, nie gada za duzo z ludzmi, pomaga.Moze czasem nie sucham. Ja na wszystko sie zadzam. Chce pracowac, ale nie wiem czy i czego moge wymagac. Nie wiem co moge powiedziec, gdzie powiedziec nie, na co sie zgodzic. Ale sama tego chcialam. Chcialam miec prace, gdzie nie bedzie duzych wymagan intelektualno wiedzowych, ale gdzie bedzie duzo kontaktu z ludzmi. Ale co jesli ja nie potrafie? Nie potrafie zyc z ludzmi, bo nie wiem co zrobic jak przekraczaja granice. Nie wiem czy moge je miec jesli chce zebysm jakos azem wspolpracowali, lubili sie. Stalam sie czasem taka naiwna i daje sie traktowac jak niewolnic, i potem sobie gdzies tam pozwalam sie wywyzszac. Zamiast na bierzaco staiac nigdy doskonale granice. Zawsze sie porownywalam do innych, ktorzy lepiej sobie radza, ale ez widzialam wady w ich dzalaniu i moze przez to nie czulam sie gorsza. Bo na szczescie nie jest tak, ze inni sa idealni, aja jakas nidorobiona. Chce sie nauczyc wspolzyc z ludzmi, ale oczekuje natychiastowych efektow, inaczej uciekam znowu i wciaz. Zaczynam sobie udowadniac, ze wcale nie potrzebne mi to .aTo czy potrzebne czy nie to jest nie wazne mysle, chodzi o to czy potrafie. A trudno tak to okreslic.Raczej jestem wcia niezadowolona i nie chce udawac, ze jest dobrze jesli czuje, ze jest zle. 

trampolina : :