Komentarze: 1
Nie ma co sie oszukiwac: Gdy robie cos z powodu uczuc i lecac z ich fala, nie ma co sie oszukiwac, ze sa na to jakies racjonalne wytlumaczenia. Mozna sie wtedy zaplatac w siec wytlumaczen ( ktorym zeby nie stracic twarzy zaczyna sie byc wiernym), z sieci wyrwac moze jedynie jakis wstrzas, albo praca nad soba ( tyle ze ta druga jest bardzo niekuszaca jesli do wybor ma sie caly pakiet wytlumaczen). Jedynym dobrym wytlumaczeniem jest chyba to, ze ma sie prawo do tego, zeby popelniac bledy i "bledy" i leciec na fali uczuc gdy nie potrafi sie juz wytrzymac inaczej. Ale ostatnio wymyslilam inny sposob. Zeby nie wsytdzic (?) sie miec uczuc i tez ich czasem okazywac (ae to niekoniecznie, z reszta czasem to sie samo dzieje). Tylko po to zeby dac sobie sile i miejsce dla myslenia (np. nad lepszym rozwiazaniem niz trzasniecie drzwiami, zamilczenie czy strzal w twarz), a komus nie bac sie pokazac, ze sie jednak jest czlowiekiem ( wazne jakim>) i to jest nastepny krok. Trzeba czuc, ze sie zyje, ale do tego wytarczy wlasnie pozwolenie sobie na istnienie uczuc, na swiadomosc ich bycia. Wazne b dalej dzialac dla dobra sprawy, drugiego albo wlasnego.