Komentarze: 0
Coz kazdy ma jakis inny sposoba na zycie.
Syndrom kameleona i to przyklejanego. Nie zauwazysz, kiedy, a juz jestem w twoim zyciu. Kiedys, Dawno temu za gorami za lasami; Byl sobie Pan D. Bylo to spotkanie dosc szczeolne, bo jedno z tych wymarzonych. Przyszedl. patrzylam. Kim jestes, co lubisz. Czy mam szanse dogonic twoje marzenia? Czy mam szanse wkrasc sie w twoj tok myslenia. Zlac sie z nim tak jakby "bysmy byli jedno" od zarania dziejow, tak jakby odkryl "te wlasnie" lub moze ..siebie? Bede tylko udawac, ze jestesmy dwiema osobnymi osobami. Jesli tego chcesz ( a tak czulam) to Ty bys w to uwierzyl i dobrze. Chcialam dogonic i spelniac wszystkie jego pragnenia i zyczenia. I tu przyszdl jeden wielki niedobry, zlosliwy mur. Jego glownym pragnieniem bylo, zebym byla soba. Bez zgadywania jaka ja mu pasuje. Heh, a tego zyczenia to nie nie moglam spelnic, przynajmniej nie wtedy.
Dlaczego jeszcze cie nie znam a zaczynam opowiadac o sobie. Jeszcze nie zamienilismy slowa, a ruchem reki chce pokazac kim jestem. wSzytko, zeb nie bylo zaskoczen.
Jestem beznadziejna i (chyba niestety) nie mowie tego dla kokieterii. Kiedys jesli ktos mi w to nieuwierzyl myslalam, sobie, no ok jesli chce wierzyc w piekne klamstwa jego sprawa. Jesli nie bierze tego co mowie serio, to nie ma sensu go przekonywac. Przynajmniej bedzie mily i dostane kilka slodyczy i usmiechow. Fajnie:) Choc wciaz brakowalo tego by ktos serio to wzial. Ale nie zeby rozpaczal, no i nieeeee zeby skreslal lub przenosil na jakas podrzedna liste ludzi.