Archiwum 22 lutego 2006


lut 22 2006 Rzeczy niby niemozliwe
Komentarze: 0

Rob cokolwiek krzycz, nienawidz, zakazuj, warcz, mozesz czasem nawet uderzyc, choc to jest chyba jakis suchy szorstki kraniec, nie zgadzaj sie ,kloc, polemikuj, przedrzezniaj, wydurniaj i zartuj, moze usmiechnij, poczuj bliskosc, dotknij, szepnij, powiedz, wyjasnij, trwaj, milcz, spiewaj i tancz, bladz i placz, nawet rozpacz sie zdaza bo cos sie urwalo, moze jakas szansa, jesli nie potrafisz inaczej zyj po swojemu, ale szukaj, szukaj, miej nadzieje chocby dlatego, ze ci ktos kazal ja miec. Odnajdz milosc choc to slowo nie ma dla Ciebie znaczenia, moze je znajdzie . Zyj prawdziwie, nie badz mily na sile przez caly czas. Wiadomo,ze czasem trzeba, ale trzeba  moze pamietac, o tym, ze cos nam nie pasuje, dlaczego? co trzeba odkryc, zmienic, sprobowac, zeby to co by sie chcialo i wydaje sie niemozliwe nabiralo jakiegos smaku i poczucia "realnosci". Przypomnij sobie o czyms co caly czas probujesz upchnac w kat. Powiedz komus to czego nigdy nikomu nie powiedziales. Lub moze sprobowac choc raz na probe  tylko i wylacznie BYC soba przy kims, choc nie wiadomo kim sie jest. Wtedy moze stac sie prawdziwa chwila, mozesz tam znalesc slowa, ktore wypowiesz, moze sie rozzplaczesz, albo zaczniesz sie smiac po prostu, moze krzyk cie osmieli. Czasem tak jest w tlumie, moze na koncercie, a moze gdy zostaje sie sam ze soba na sam. Lub zrobic cos co niby jest wariactwem, nikomu niepotrzebnym, tylko tak z checi, cos co wiemy/ czujemy, ze nie jest ani zle, ani krzywdy nikomu nie robi, ale w zadnej ksiazce a ni kodeksie nie zostalo ujete. Jesli duzy lek ogarnia , to mozna zaplanowac tak by na wszelki wypadek miec wytlumaczenie lub pretekst czy droge ucieczki. Ale wazne by byc swiadomym, ze jest w tym jakas wolnosc twoja, samodzielna, przez nikogo ze znanych nie nadana. By szukac i onajdywac, gubic i chyba miec zawsze(?) nadzieje.

trampolina : :
lut 22 2006 Czym jest ta sila?
Komentarze: 0

Byc moze odkrywam czym jest milosc. Tak nieco, powoli. Ze nie ceka sie na niewiadomoco z drugiej strony, na niewiadomo jak cudowny znak pozwolenia. Ja to czuje troche, ze to niby milosc na sile, ale widze, ze inna nie ma isnienia do drugiego czlowieka, czy swiata. Wychodzi najpierw ze mnie, samodzielnie, albo dzieki jakiemus "zawolaniu" z zewnatrz. I widze , ze ma w sobie sens i jakos niezbyt logiczna logike, bo tak jakby, to co rozrzucone i nieposkladane, to czego nie mozna zrozumiec, laczy lub nadaje sens, wartosc jakosc co dokladnie to nie wiem, ale widze, ze swiat sie nie wali i jako tako trzyma, choc na lad i spokoj i uporzadkowanie nie wyglada na pierszy rzut oka. Jedyne co wiem, to ze na tej drodze cofac sie nie chce. Moze zmienie sie swiat i ludzie, ale to bedzie wazne i coraz wazniejsze. Wlasnie to ciekawe, ze to bylo narzucanie sie, spoufalanie lub gorszych okreslen sie znajdzie wiele, ale widze, ze to istnieje i dziala i najlepiej sie "kreci" i trwa gdy niereagujesz na slowa zaprzeczenia odnoszace sie do logicznego myslenia i bardzo madrych teorii, zasad, racji (nie reagujesz w sensie nie sa one ostateczna granica). Nie chodzi o to, ze one sa niewazne, ale to nie na nich sie buduje swiat tylko odwrotnie. Lub nawet one sa wazne i maja racje, ale niezbyt wiarza sie z dzialaniem, niekoniecznie wedlug nich dzialanie ma sens. To dziwne, tzn. dzialanie ma i tak sens z nimi tez, ale nie jako wyznaczkikami koniecznej celowosci. DZialanie z poczuciem tego co nie ma slow ani mysli choc jednak te istnieja, ale jest sie swiadomym, ze niekoniecznie sa  (ostateczna) trescia dzialania. Taki medrlik-metlik powstaje w glowie przez te dziwna sile.

trampolina : :