Komentarze: 1
Byc konkretna i mimo to lub wlasnie dlatego (coraz bardziej) otwarta? powiedziala mala Lilka do swojego cienia
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
Byc konkretna i mimo to lub wlasnie dlatego (coraz bardziej) otwarta? powiedziala mala Lilka do swojego cienia
I troche o rodzicach. Wychowali mnie na grzeczna dziewczynke z niepoukladana glowa. Czy to ich wina? a moze ich zasluga. Mysle, ze szukanie winnych lub zasluzonych to najmniej wazne zajecie. Jaka mnie chcieli? Zebym dawala radosc, byla nadzieja, spelnieniem troche ich zycia moze. Jakim dzieckiem bylo dobrze byc w ich oczach. Kochac ich, pomagac, byc grzeczna, nie sprawiac klopotow. Nie wymagali duzo, ani osiagniec, ani inteligencji, ani ambicji i chyba srednio im zalezalo na tym bysmy byli dorosli ( ja i brat)- moze nie wiedzieli, ze to jest wlasnie to co dalo by wiecj szczescia nam i im. Bali sie chyba pustego gniazda:) Jedyna definicja mnie to, ze jest sie ich dzieckiem. Nigdy nie uslyszalam, ze dobrze jest byc doroslym. Idiotka jestem,ze samej mi to tez pasowalo. ALe kurde widze, ze nie ma co juz udawac dziecka, tyle, ze warto je jakos chyba trzymac za reke. Bo ono jest prawdziwe, jest zrodlem uczuc, autentycznosci, energii (dobrej zlej), tego poczucia, ze w koncu i tak kazdy jest czlowiekiem, wiec byl dzieckiem, zrodlem wiary. Moze trzeba je w trakcie zycia jakos wychowac? Troche tak zeby skorygowac bledy lub niedostatki wychowania rodzicow czy przypadkow z dziecinstwa. Trzeba sie nim jakos odpowiedzialnie zajmowac, zajac, bo doroslosc to nie jest przeskoczenie w inna skore. Wtedy to chyba sie wlasnie jest dzieckiem, ktore zmienilo zabawki i udaje, ze dzieckiem nigdy nie bylo.
Mysle sobie, ze oczywistoscia jest, ze czlowiek sie zmienia. To czy bardziej na stale, to chyba zalezy od tego czy cos o tym mysli, chce postanawia, cieszy sie zmiana, potrafi zmiane przyjac jako prawde zyciowa. Bo jesli zmieniaja go okolicznosci tylko i on nic nie zauwaza, nie widzi co w sobie odkrywa, nie przyjmuje nadal odpowiedzialnosci, to wystarczy tylko zmiana kierunku wiatru i tyle. A zmiana to tez jest chyba troche jak odkrywanie zdolnosci w sobie, ktore sa mozliwe w realnym zyciu, w realizowaniu sie, rozniastych mozliwosci, twarzy wlasnej twarzy, realizacji tego co jest w srodku jest miliard i wszystkie to sa mozliwosci. wArto wybrac te, ktore sie podobaja. To na stale ma chyba zwiazek z wiecznoscia, z tym czego nie widac, w co sie wierzy. Bo czasem na prawde nie ma widocznych czy logicznych powodow, zeby byc tym kim sie wypracowalo. Po latach zycia, moze sie zdazyc taka sytuacja, ze nikt i nic juz mnie nie zmusza, do niczego nie jest potrzebna taka postac osoby jaka niby wypracowalam dla dobra zycia i wtedy chyba jest jakas proba odpowiedzialnosci za to czego sie chcialo w co wierzy.
Wszystko mialo przyjsc samo, tak naturalnie, autentycznie, bez pomocy, zeby bylo prawdziwe, zeby bylo to zycie na prawde takie jakim ma byc, do jakiego sie bylo stworzonym, jakie na mnie czeka :D zeby angazowac sie w to co na prawde sie czuje, ze jest "moje" w tego kogos kto mial byc na prawde ze mna. Bez wlasnych samooszukiwan i wplywu innych, innych powodow jak wewnetrzna chec. Tylko, ze jesli glupia dziewczynka wierzyla, ze jesli cos jest przeznaczone to musi sie wydazyc, to sie stanie i tyle. Jak fatuma tyle, ze szczesliwe. No przeciez to przeznaczenie istnieje podobno. Tak o nim mowia no to zobaczymy, ja sama srednio wierzylam, ale jesli to ma byc moje powolanie, moj obraz zycia, ktos mi to wyznaczyl, ktos.. tego potrzebuje, zeby machina dzialala, to pewnie tak moze byc. Jestem mu potrzebna wiec zrobi wszystko, zeby sie stalo, zebysmy sie spotkali, zebym wpadla w te czy inne pasje zyciowe. Ze on sie zatroszczy, on mnie odnajdzie, nawet jesli nie bede chciala. Chyba to zle zrozumialam:) Tak jakby wazniejsze bylo co i kto i ze wtedy nie potrzeba bedzie wysilku i zaangazowania, ze bedzie sie dzialo magicznie lub raczej, ze bedzie po prostu naturalnym i oczywistym, ze nie bedzie sie trzeba do niego przekonywac. Moze zabraklo mojej wlasnej wiary w to. To bylo na zasadzie, ze jesli jest taki ktos niby mi przeznaczony, to pokocha mnie taka jaka jestem, a jesli jest to powolanie pasja zyciowa to przyjdzie, spadnie na glowe i magicznie wejdzie w rece i glowe i bedzie idealnie pasowala do tego kim jestem. W tego przeznaczonego to srednio wierzylam, ale dawalam mu szanse, no bo to w kazdym razie mila perspektywa, ze jest ktos kto bedzie chcial byc tylko ze mna a ja z nim. I zdazyl sie, byl pierwszy, ale zbyt malo mnie bylo i zwialo go. Bo on nie myslal, ze ma byc dla mnie. Potem czas minal i z dnia na dzien okazywalo sie, ze takich "wymarzonych" fajnych chlopakow, ludzi jest troche wiecej niz jeden. Dzieki jednemu zrozumialam, ze jedyny nie jest na swiecie:) Wiec jaki ma sens wiara w jakies przepisy na zycie? Przeznaczenie...powolanie... chyba nie odnajdzie sie go zanim sie nie zrealizuje, wiec nie ma sensu go szukac jako gotowej recepty na zycie, Ty pewnie to wiesz, ale ja co dopiero sie o tym przekonuje