Archiwum 19 stycznia 2007


sty 19 2007 Bez tytułu
Komentarze: 0

Jesli gdzies czegos nie chce, czuje przeszkode, nierzyjemnosc, czegos mi sie nie chce mam niechec lub odrzut od czegos, kogos, to nie znaczy, ze to cos jest zle. To znaczy moim zaniem, ze czego sie obawiam, nie znam lub tez nie mam sily (czyli nie wmam dostatecznie wielkiej wiary) by sie z tym zmierzyc, by byc w poblizu i nie zaczac wymyslac z jakiego powodu tego nie ma , z jakiego powodu mam prawo to negowac. Wczesniej to bylo dla mnie ambicja, ale teraz wiem, ze nie wszytko czlowiek moze. Nie wszystko moze przemoc od razu tak jakby tego chcial. Czyli, zeby od startu znajdywac sie na mecie, gdzie tylko wience, puchary i odpoczynek. Moge udawac, ale jesli nie ma sie swiadomosci drogi przebytej ( nie w wyslowiony, ale raczej poczuty spoob- bo nie jest sie w stanie wszystko ubrac w slowa-to nie mozliwe, jesli chce sie znalesc czas na inne fomy zycia), znow mnie zycie zaskoczy gdzies, a ja bede znowu przepraszala, ze nie znam sie na wszystkim. Nie ma sie na tyle sily, zeby wszytko w najlepszej jakosci i od razu, ale ma sie na tyle, zeby przejsc, zeby isc .

trampolina : :
sty 19 2007 prosze mnie stad wziasc
Komentarze: 0

Dlaczego czje sie poganiana batem . Kiedys myslalam, ze bez tego nie bede potrafila sie starac. Moze tak chcialam sobie zycie "nastawic". Zeby inni nim kierowali, a ja jedynie wybierala kierowcow. Moze tak latwiej? Nie wiem, potzrebuje wsparcia. Chyba tak. Nie rady, nie planu na przyszlosc, czy konkretnych rozwiazan, za mnie. Tylko jakiejs wiary, troche spokoju w tym calym biegu. Mozna odczowac spokoj biegnac. Mozna to zrobic. Wystarczy kierowac.

Dlaczego tak malo czasu, dlaczeo tyle zaluje. Czy spoznieni nie maja pelych praw? Nie musze byc lepsza. Nie musze sie poddawac rozkazom tych, ktorzy sa szybsi.Ale moge sie od nich uczyc. W porownaniu ze soba nigdy nie jest sie spoznionym. Boze wsytd mi, ze takie zaosci wypisuje. Wiem, ze to kokieteryjna samokrytyka w pewnym sensie. Musze ponarzekac. Trzeba przestac gadac. Albo trzeba zmienic jezyk, na jezyk dzialan. Cala zabawa polega na odpowiednim dobieraniu jezyka, symoli slow. A jezykiem jest zarowno slowo, krzyk, zdanie, ruch, czyn, cisza, mrugniecie okiem.

trampolina : :
sty 19 2007 !
Komentarze: 0

Chce zrobic porzadek ze swoim zyciem! Ale nie taki hitrerowski, tylko taki ludzki! Nie potrafie go okreslic, przkro mi nie potrafie. To jest moje zycie, wiec na pewno bedzie choc nieco inny od twojego. Z kim ja sie kloce?

trampolina : :
sty 19 2007 gdzie isc?
Komentarze: 0

A kto powiedzial, ze krytyka nie jest dobra.? Mam to gdzies nie boje sie slow (mowie to z rezerwa obawy:)

Moim zyciem kieruje ostatnio totalna rozpierducha. Nieczgo nie pamietam, wszystko gubie i rozgladam sie po swiecie z otwarta geba desperacko szukajac reki, ktora moglabym chwycic i juz nie musiec sie martwic, juz sobie odposcic.

Mam to wszystko gdzies!

Czasem boje sie, ze moje ruchy sa za bardzo zdecydowane. Przeciez nie mozna za bardzo wierzyc sobie. Za bardzo nie, ale do cholery za malo tez nie, bo wtedy inni przejmuja kierownice i jakbys sie nie staral u owodnic, ze masz do niej pelne prawo, jesli nie wyciagniesz rac, udowadniajac, ze potrafisz trzymac te kierownice, nikt ci jej obrowolnie nie odda.

Nie czekam juz na pozwolenie. Na pozwolenie pelne z zewnatrz. Jedynie jesli to konieczne. DZialam w zaufaniu. Pozwolenie czasem sie tworzy w trakcie. Jakby samoistnie przez sam akt dzialania, tylko trzeba myslec i chciec.

Chcialabym natychmiastowe efekty, ale tylko dziecko i to rozwydrzone ich wymagac musi. Wszystko! natychmiast! teraz! bez ryzyka, trudu, cierpliwosci, pracy, czuwania. Dlaczego? Po to ktos nad takim dzieckiem czowa i ono o tym "wie". Czuje sie bezpieczne i moze tylko wymagac od swojego opiekuna. W koncu opiekun musi sie nim opiekowac i chronic, bo jest za nie odpowiedzialny.

Byc odpowiezialnym za siebie i za te oznaki dziecka, ktore sie paletaja po katach, nieposkladane, nieprzyjete.ha! oto wyzwanie, oto ambicja, przynajmniej dla mnie samej. Przezucilam wymagania z asiebie na innych i swiat. W porywie buntu, bo chcac byc zbyt dorosla, wczesniej zrobilam na odwrot. Chcialam byc odpowiedzalna za zycie kazdego spotkanego czlowieka. Jakbym byla jedynym zrodlem nadziei,

Najtrudniejsze to przemoc siebie, jakies wlasne ego czy jak to zwa. Wlasne twierdzenia na temat samej siebie. To co niby do mnie pasuje, co potrafie, przekonania o tym co niby ma szanse sie udac co nie. A wszystko na podstawie statystyk z przeszlosci. Przeciez jest sie wspol, a nawet tworca statystyk, wiec ma sie mozliwosc ich zmiany, jesli sie wierzy. Jesli sie chce przemoc.To co bylo do mnie wczoraj nie podobne dzis moze byc trescia  mojego zycia, jako nowe, a juz jutro jako jego normalna tres, element.

To co osobiscie musze, (albo chce musiec, bo zmusza mnie do tego zycie a nie wlasne niebieskomigdalowe marzenia)

 to co chce, bo rozumie, to przemoc pewne przekonania, co do swiata, ludzi i siebie. Pozmieniac je. A wiele z nich jest bardzo dziecinnych. Wiele z nich jest zbyt plytkich i naiwnych, zeby chciec sie do nich przyznac. Trudno to zrobic. Przyznac sie do wlasnej glupoty, do wlasnego gusnostwa i upartosci. Do proznosci, do lenistwa, do wszystkich nieladnych rzeczy. A gdzies w tym wszystkim, wlasnie te ciemne stworki sie panosza. Stanac na wysokosci zadania.uf! Chyba ide spac.

trampolina : :