A kto powiedzial, ze krytyka nie jest dobra.? Mam to gdzies nie boje sie slow (mowie to z rezerwa obawy:)
Moim zyciem kieruje ostatnio totalna rozpierducha. Nieczgo nie pamietam, wszystko gubie i rozgladam sie po swiecie z otwarta geba desperacko szukajac reki, ktora moglabym chwycic i juz nie musiec sie martwic, juz sobie odposcic.
Mam to wszystko gdzies!
Czasem boje sie, ze moje ruchy sa za bardzo zdecydowane. Przeciez nie mozna za bardzo wierzyc sobie. Za bardzo nie, ale do cholery za malo tez nie, bo wtedy inni przejmuja kierownice i jakbys sie nie staral u owodnic, ze masz do niej pelne prawo, jesli nie wyciagniesz rac, udowadniajac, ze potrafisz trzymac te kierownice, nikt ci jej obrowolnie nie odda.
Nie czekam juz na pozwolenie. Na pozwolenie pelne z zewnatrz. Jedynie jesli to konieczne. DZialam w zaufaniu. Pozwolenie czasem sie tworzy w trakcie. Jakby samoistnie przez sam akt dzialania, tylko trzeba myslec i chciec.
Chcialabym natychmiastowe efekty, ale tylko dziecko i to rozwydrzone ich wymagac musi. Wszystko! natychmiast! teraz! bez ryzyka, trudu, cierpliwosci, pracy, czuwania. Dlaczego? Po to ktos nad takim dzieckiem czowa i ono o tym "wie". Czuje sie bezpieczne i moze tylko wymagac od swojego opiekuna. W koncu opiekun musi sie nim opiekowac i chronic, bo jest za nie odpowiedzialny.
Byc odpowiezialnym za siebie i za te oznaki dziecka, ktore sie paletaja po katach, nieposkladane, nieprzyjete.ha! oto wyzwanie, oto ambicja, przynajmniej dla mnie samej. Przezucilam wymagania z asiebie na innych i swiat. W porywie buntu, bo chcac byc zbyt dorosla, wczesniej zrobilam na odwrot. Chcialam byc odpowiedzalna za zycie kazdego spotkanego czlowieka. Jakbym byla jedynym zrodlem nadziei,
Najtrudniejsze to przemoc siebie, jakies wlasne ego czy jak to zwa. Wlasne twierdzenia na temat samej siebie. To co niby do mnie pasuje, co potrafie, przekonania o tym co niby ma szanse sie udac co nie. A wszystko na podstawie statystyk z przeszlosci. Przeciez jest sie wspol, a nawet tworca statystyk, wiec ma sie mozliwosc ich zmiany, jesli sie wierzy. Jesli sie chce przemoc.To co bylo do mnie wczoraj nie podobne dzis moze byc trescia mojego zycia, jako nowe, a juz jutro jako jego normalna tres, element.
To co osobiscie musze, (albo chce musiec, bo zmusza mnie do tego zycie a nie wlasne niebieskomigdalowe marzenia)
to co chce, bo rozumie, to przemoc pewne przekonania, co do swiata, ludzi i siebie. Pozmieniac je. A wiele z nich jest bardzo dziecinnych. Wiele z nich jest zbyt plytkich i naiwnych, zeby chciec sie do nich przyznac. Trudno to zrobic. Przyznac sie do wlasnej glupoty, do wlasnego gusnostwa i upartosci. Do proznosci, do lenistwa, do wszystkich nieladnych rzeczy. A gdzies w tym wszystkim, wlasnie te ciemne stworki sie panosza. Stanac na wysokosci zadania.uf! Chyba ide spac.