Komentarze: 0
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
Boze czemu ja tyle teoretyzuje, tyle sobia klatek skladam, tyle sie bronie. Ale do jednego wnisku doszlam. Ze mam prawo do siebie takiej jaka jestem i nic do tego nikomu, bede chciala to sie zmienie, nie bede chciala to nie. Jest gdzies miedzy wszystkim, jedno "ale", na ile szkodze innym. Na ile szkodze innym tym jaka i kim jestem. Bo najgorsze, ze mozna szkodzic nie tylko zrobieniem czego "zlego", ale tez nie robieniem czegos "dobrego" to co potrzebne, ucieczka, to sa mniej widoczne zbrodnie. Na ile jestem odpowiedzialna za innych? Nie mam zamiaru, zeby dzialaly na mnie fochy, obrazania, wywolywanie poczucia winy, ze to moj kurna ludzki obowiazek zajac sie kims. Czasem mysle sobie, ze chcialabym zostac swieta.he.
Najgorsze, jest, ze nawet jesli ktos ma takie cechy, ktore cenie, trzeba nadal uwazac, bo jest czlowiekiem, ma slabosci, jak ma slabosci, to niekoniecznie sobie z nimi radzi w odpowiedni sposob, zlo wynika z tych slabosci, ze wystrzelili nas w ten zimno kanciasty swiat, zmusilo to nas, by oddychac i mrugac oczami hmm pierwszy oddech, to pierwszy krok do smierci, a zarazem jedyna mozliwosc by przezyc.
Poznajesz, zdobywasz zaufanie, co z tym zobisz? poczujesz wladze? mozesz rzucic o sciane, mozesz zrobic pralke do prania wlasnych ciemnych stron.
Zawsze trzeba pamietac, ze jest sie osoba.
Smutno i nic. Od miesiecy zamierzam spotak sie z soba, i nie daje rady. Wyczowam pod skora gdzies jakies niemile prawdy, ktore powinnam sobie przedstawic. Ale nie daje rady. Czasem sobie mysle, ze chcialabym zeby w tym momencie ktos nie wiem, trzymal mnie za reke. czy byl. Ale kto? Kto jest do cholery godny zaufania. Kto??§§ ... w danym momencie, jest na tyle zdolny, by nie wykorzystac czlowieka choc troche dla swoich celow?? I to nawet moze dzieje sie czesto nie swiadomie, po prostu dzieje sie, bo nikt nie jest czysty jak lza, a kazde slowo ma swoja tresc. Nawet jesli ktos zaczyna mowic moimi slowami, moze nadac im inny sens. Chodzilam do psychologa, ale to nic nie daje. Mialam pretensje, ale przeciez dobrze wiem dlaczego. Bo mu nie ufam. I nie chodzi o to, ze jest zly czy cos, szczerze, chcialabym znalesc jakis brud na niego, zeby sciagnac z siebie odpowiedzialnosc, ze trace czas. Jak mozna ufac, a jenoczesnie uwazac? jak tak to na co, jakimi kategoriami to mierzyc, cholera ja juz mam dosc, tlumaczenia, tego, ze nie umie, tego, ze nie zyje...tak jak chce i moze tez jest strach, ze nie chce by siestalo spelnienie tego co che, bo co wtedy, czy bycie spelnionym to szczescie czy tragedia? Co z takim glupim strachem, ze boje sie zyc tak jak chce, spelniac m.in. pomysly, bo boje sie splelnienia. Jest taki muzyk, ktory sie zabil gdy spelnil marzenie swojego zycia. Nagral plyte