Komentarze: 0
Jak dlugo sie jeszcze ukrywac. Jak dlugo lekka beznadzieje przykrywac wielkimi celami na przyszlosc. Moze z nich nie rezynowac ale przyznac sie do siebie? Czeo sie boje? Ze one wtedy znikna? Ze nie beda mozliwe? Moze ten wyjazd byla jakas oznaka megalomanii? Moze tamta decyzja forma pokory? Nadal wiem, ze bladze moze nawet dosc glupio.
Z tym wyjazdem bylo troche, tak jak z rzucaniem sie na gleboka wode. Tyle, ze czuje, ze na razie to ja dryfuje, staram sie jedynie utrzymac na powierzchni i moze boje sie, ze jak zaczne machac rekami i nogami to wyjdzie z tego taniec przyszlego topielca.
Musze na spokojnie przyznac sie do tego co naprawde czuje i sie nie zabic, wytrzymac , wyprowadzic sie stamtad i wyjsc lekko na prosta.
Jak bardzo sie myle w ocenie czlowieka, szczegolnie jesli jego osoba, a raczej pewne jej atrybuty sa po drodze do celu.