Komentarze: 0
Dzisiaj spotkalam kolege z licealnych czasow. Widze teraz jak bardzo posunelam sie w nieufnosci do ludzi. Jadac na te cholerna zagranice, chcialam sie rzucic na gleboka wode po prostu, bo wkurzala mnie moja wlasna osoba. Ale slaby duch czy nie wiem co znajdzie kryjowke wszedzie, mozg znajdzie takie rozwiazanie, zeby przetrwac, ale nic nie zmieniac. Tak jakby rzucic sie na gleboka wode i topiac sie udawac, ze wcale ci nie zalezalo na tym , zeby sie nauczyc plywac, zmieniasz obiekt, albo ze twoim marzeniem bylo utrzymac sie na wodzie, choc w sumie to juz cos:)
A kolega widze, ze widzi jeszcze w ludziach caly teatr w jakim sie zakochal majac !^ lat. TEksty, brzmienie glosu, logika to wszystko. Niby abstrakcja, niby to fikcja, ale na ile przez symbole i fikcje mozna czuc i rozumiec realny swiat, a na ile w kontakcie bezposrednim, jesli sie taki zdaza trzeba opuscic rece i przestac kontrolowac, oddac mu prawo wlasnosci, nawet spostrzezen wlasnych. Bez rzeczywistosci by ich nie bylo.
Ty nr 1: Zapewne mna gardzisz. Powiedzialbys : "Kurwa mac ona jest pojebana, wez ty sie kurwa lecz dziewczyno". Gardzisz, bo robie to swiadome lub... wysmialbys, lub co gorsza podsmiechiwal sie tam gdzie mnie nie ma, ehh paranoja. Moze pomyslalbys, ze jestem teraz slaba, ze udajac pomoc mozesz mnie zykorzystac i moze mialbys racje. Moze bym sobie na to pozwolila, tylko po to, zeby miec prawo sie mscic.
Ty nr 2: Odkrylbys wreszcie jakas prawde, ktora dala by ci podstawe, zeby sie nie liczyc ze mna. Zeby mnie zyjac poza zbior pt. "ludzie ok". Masz mi za zle, ze nie akceptuje wszystkiego co robisz. Bo jesli szukalabym tam wlasnych celow i korzysci to bym akceptowala, w koncu jakis koszt trzeba poniesc.
Jest ich jeszcze wielu
Nienawidze sie, czuje sie bez wyjscia, chce nie byc, albo byc sama na swiecie.