Komentarze: 0
Zeby byc z Toba potrzebowalam nie byc soba. Ale ok, postanowilam, ze stac mnie na to. Pamietalam o wszystkich wskazowkach tych wyraznych i mniej. Z czasem nauczylam sie prawie czytac w Twoich myslach i wyczowac pragnienia i sens dzialania. Nie potrafilam tego nazwac ale wiedzialam co mam robic, bys byl ze mna. Nauczylam sie duzo. Duzo udawania. W niektorych przebraniach odnajdywalam kawalek siebie, taki maly, skrawek. I to byl dowod, ze oplacalo sie, ze nie dosc, ze jestes przy mnie to ja tez tymi skrawkami moge byc soba.
Ale przyszedl czas, przyszedl On. I z przyzwyczajenia zaczelam sledztwo pt. "Jaka chcesz zebym byla?". I cos dziwnego dzialo sie, bo kazda sztuczka stala sie jakby niepotrzebna. I pewnego dnia odkrylam, ze On chce, zebym byla soba... tego nie potrafilam, zbyt duze ryzyko.
Ale to bylo minelo, teraz wiem, ze tamten strach byl tylko zlym nawykiem, ktory zapewnial bezpieczenstwo w klatce.