Komentarze: 0
Boze czemu ja tyle teoretyzuje, tyle sobia klatek skladam, tyle sie bronie. Ale do jednego wnisku doszlam. Ze mam prawo do siebie takiej jaka jestem i nic do tego nikomu, bede chciala to sie zmienie, nie bede chciala to nie. Jest gdzies miedzy wszystkim, jedno "ale", na ile szkodze innym. Na ile szkodze innym tym jaka i kim jestem. Bo najgorsze, ze mozna szkodzic nie tylko zrobieniem czego "zlego", ale tez nie robieniem czegos "dobrego" to co potrzebne, ucieczka, to sa mniej widoczne zbrodnie. Na ile jestem odpowiedzialna za innych? Nie mam zamiaru, zeby dzialaly na mnie fochy, obrazania, wywolywanie poczucia winy, ze to moj kurna ludzki obowiazek zajac sie kims. Czasem mysle sobie, ze chcialabym zostac swieta.he.
Najgorsze, jest, ze nawet jesli ktos ma takie cechy, ktore cenie, trzeba nadal uwazac, bo jest czlowiekiem, ma slabosci, jak ma slabosci, to niekoniecznie sobie z nimi radzi w odpowiedni sposob, zlo wynika z tych slabosci, ze wystrzelili nas w ten zimno kanciasty swiat, zmusilo to nas, by oddychac i mrugac oczami hmm pierwszy oddech, to pierwszy krok do smierci, a zarazem jedyna mozliwosc by przezyc.
Poznajesz, zdobywasz zaufanie, co z tym zobisz? poczujesz wladze? mozesz rzucic o sciane, mozesz zrobic pralke do prania wlasnych ciemnych stron.
Zawsze trzeba pamietac, ze jest sie osoba.