Najnowsze wpisy, strona 8


sie 12 2007 bagno
Komentarze: 0

Jak gleboko jestem w bagnie?  ehhh nie dramatyzujmy, mowie sobie, Na jakim etapie jestem, hee

Sa ludzie, i ja jestem czasem jedna z nich, ktorzy lubia sie pocieszac bo nie potrafia poradzic i skonfrontowac sie z problemem, trudnoscia. Ale nie ma miejsca na wysmiewanie tej slaosci, trudnosci , bo ona dotyczy kazdego. Kazdy ma taki swoj zakamarek. Pocieszajac sie patrzy na lepsze strony. I niby dobrze , bo sie patrzy "pozytywnie". Co jesli takie "pozytywne" myslenie doprowadzi do negatywow, slepota czasem boli. Zeby sie pocieszyc, obronic, udwowodnic, ze nie jest zle mozna znalesc duzo innych zastepczych (z innego punktu widzenia wartosciowych) spraw. Dowartosciowac sie tam gdzie to mozliwe, zagiac innych, tych co wytykaja belki drzazgi itd. Ale czy mi to sluzy? Co pomoze stanac twarza w twarz ze soba? Zeby sie nie znienawidziec?

Dlaczego bronie sie przed tymi, co moze mi prawde mowia? bo widze po co to mowia. Trzeba oddzielic osobe od tresci. Ktos moze mi mowic prawde, ale niekoniecznie znac rozwiazanie problemu. Musze jednak uczciwie przyznac przed soba, co jest warte zapamietania i komu mozna zaufac. Bo w kazdym siedzi czasem chec dowartosciowania sie przy okazji wytykania bledow innym, czasem, ktos sie chce wyrzyc, bo nie widzi rozwiazania wlasnych problemow, czasem, ktos cie niechcacy zniszczy. Tak duzo dzieje sie niechcacy, czasem tragedie dzieja sie niechcacy, moze ten swiat tez sie stworzyl niechcacy?

trampolina : :
sie 12 2007 uzalezniona?
Komentarze: 0

Chcialabym w tym czuciu byc, na zawsze...

na haju, w smaku, w w tym odczuciu zaglebic sie , roplynac, zniknac dla siebie i swiata,

zniknac, zasnac, ale bez zagrozenia, ze sie do cholery obudze,

zostac tam, juz niewytrzymuje,

jestem podobno chora, uzaleznienie,

a jakie inne jest wyjscie z tego swiata?

ja stworze sobie nowy lepszy, bez pomocy innych,

nieczego nie potrzebuje, spokoju od innych,

zeby mi tu ktos nie umieral, tylko dlatego, ze mnie nie ma do cholery,

moja sprawa co robie z moim zyciem,

czy je niszcze, czy zyje jak chce moja sprawa, czuje przymus klamania, zeby innych zycie bylo lepsze,

z jednej strony czasem tylko to mnie wyrywa stad, i mowia, ze to dobre (mam jeszcze te naiwnosc) a z drugiej to mnie zniewala, bo jesli juz zyje to nie z wlasnej woli,

jak pozbyc sie juz calkiem tego przywiazania, placze, bo chce zeby wszystko zniklo

trampolina : :
lip 30 2007 oko za oko
Komentarze: 0

Czy zasada oko za oko jest z gruntu zla? Moim zdaniem jest sposob by uzyc ja w pewien sposob. Moze dokladnie nie uzyc nia, ale jej atrape. Uzyc ja jako forme, uzyc ja jako gre. Lub jako tlo czy miare. Po co? By pokazac, ze jestem wolna. Ze gdybym tylko chciala mam pelna sprawnosc by uzyc siebie i swiata w niewlasciwy sposob. Ze jesli tego nie robie, to nie przez brak umiejetnosci czy odwagi. Ale dlatego, ze tak wybieram. Ze ja tak chce. Poza tym jest tez okazja do odkrycia ile w formie tej jest dobra, gdzie jest granica i gdzie sie koncza pozory.

Jest moze w tym mala luka. Bo czesto to wlasnie dziala na kogos. Gdy przychodzi mi skinched, jesli zaczne od progu nadstawiac drugi policzek to zero kontaktu, conajwyzej dostaniesz w leb. Ale jesli widzi, ze umiesz poslugiwac sie jego "arsenalem" wtedy cos zaskakuje. Co sie tedy dzieje? Moze na poczatku, ktos mysli, zes jedna z nich, ale nie. Moze sie tez stac to, ze ktos "zobaczy" ze "to cos" uzywa sie w dobrym celu. W celu nawiazania kontaktu z kims.Tyle, ze tu nigdy nie mozna sie zatrzymac, bo wtedy pozostajesz nadal "jednym z naszych", a dobrze jesli ma sie ciagla swiadomosc, ze nie o to chodzi. W dobrym momencie trzeba zmienic forme, ale utrzymac nadal zaufanie, ze kontakt jest. Pokazac, ze o to samo chodzi, tyle ze na inny sposob.

Ale jest jeszcze to co jest dalej. Ta zupelna ufnosc i wiara. Tu mozna nadstawiac policzki. Jesli jest milosc. Jesli nie ma lepiej sie nie kaleczyc. To jest to dalej, tam gdzie tracisz siebie i swoje trofeum w postaci przekonanego czlowieka. Bo mozesz miec dar przekonywania, ale czy wierzysz w to do czego przekonujesz? To dalsza droga. I moze czesto samotna. Tu traci sie swoje imie. Tu moze jest Bog? Na jaka droge z ta wiara sprowadze siebie i kogos? Sama sie tego obawiam. CO zrobic gdy ma sie wielka godowosc na wszystko, a nie wiadomo skad startowac, w co uwirzyc. W cos trzeba...

trampolina : :
cze 29 2007 wierzyc?
Komentarze: 1

Ciagle jeszcze waham sie miedzy tym, by wierzyc, a zeby sprawdzac. Sprawdzam patrze jest sledze z nadzieja, ze to jest ktos w kogo warto calkowicie uwierzyc, ktos komu mozna calkowicie sie powierzyc i zaufac, kogo mozna kochac,

I wciaz sie zawodze. Tak jak kiedys pisalam; "Nie wierze w ludzi ich upadki sa zbyt czeste." No i tak mialam racje. Ale w jakim sensie? W takim, ze  byla to wiara w to co widze. A to co widze, slysze jest coraz mniej napawaace nadzieja. W tym wszystkim musi sie znalesc miejsce na inna wiare. Wiare mimo wszystko, i chyba za kazdym razem znowu, od nowa. Cos moze sie udac, polepszyc. I znowu wszystko moze runac. Czy mam prawo sie poddac? Oczywiscie, ze tak. Ale mam tez prawo sobie poradzic, wstac. Jestem w koncu wolnym czlowiekiem. Ktos powiedzial, ze wiara to chodzenie powodzie i w extremalnym sensie Tak. A ten sens extremalny zawiera sie, musi sie zawierac w kazdym gescie zaufania. Bo przeciez nikt nie zna przyszlosci. Jesli wezmiesz to zalozenie i pomyslisz o wszystkich mozliwosciach jakie moga pokzyzowac ci plany, skad ozesz miec pewnosc? Zawsze chodzi sie po wodzie i trzeba byc tego swiadomym.

I przyjac za normalne, ze to jest (co nie znaczy, ze tego chce!!), ze ludzie ja upadam, ze zawodze sie nasobie, na kims, ze sie myle, ze nie wytrzymuje cisnienia, ze brak odwagi, czy milosci, ze chce wszystkorzucic. Sa takie chwile i momenty. I maja prawo byc. Za kazdym razem odnajduje, ze mozna wierzyc glebiej.

trampolina : :
cze 24 2007 nie poganiaj mnie
Komentarze: 0

a i nie!! nie bede sie juz namietnie, dla sportu oskarzac, ze ile to ja nie wytrzymam, jaka ja silna itd. Sila sila, a zycie ucieka. Jak sie za bardzo napinasz to nie poczujesz co to jest miekkosc dloni dziecka i slowo szeptane do ucha.

Ty jakis tam, ty oskarzycielu, nie dam mi szarpac moim zyciem. I nie dam ci szarpac przeze mnie zyciem innych. Zasady, prawdy, normy, prawo, suche linijki, snobistyczne spojrzenia, inteligenckie paplanie. Heh ten sztywniak, ktory nie rozumie zycia, wkurzal sie na ostatnim wykladze, ze mu podczas zajec remontuja sale obok. Az tupnal noga!:O! :-) Pewnie innym razem wkurza sie, ze takie syfiaste sale na tej uczelni, i ze nikt nie raczy ich odremontowac. Oba spostrzezenia moze warte uwagi, tyle bez skojarzenia i polaczenia faktow, bo jak polaczy sie je osoba, to ta osoba dosc mizernie wylazi na obrazku:] Francuskie dyrdymaly... tak francuskie, bo tu sie spotkalam tylko z taka niekonsekwencja i nielogicznoscia, ale jedynie wiem, ze nie ma co sie wkurzac ani dowartosciowywac, bo my tez mamy swoje, czasem to sie nazywa, chora konsekwencja..

trampolina : :