Najnowsze wpisy, strona 27


sty 07 2007 zmalalam- ale czy musi to kogos obchodzic?...
Komentarze: 0

Jak zyc by byla milosc i wolnosc i prawda jednoczesnie?

Wiem dobrze, ze dlugo bylam uzalezniona od tego by zwracac na siebie uwage. To byla chyba forma milosci, w ktora wierzylam, ze moze mnie dotyczyc. Oczywiscie, nie bylo tak prosto. To musialo byc cos co jest ciagle, trwale, zarazem silne i glebokie a jednoczesnie oddalone (zeby uwzglednialo element "wolnosci" czy "niezaleznosci" pozornej). Musialo byc z wlasnej woli ludzi (czyli bez widocznych dowodow namanipulacje chyba) i musialo byc pozytywne. Jak mozna t zdobyc? Trzeba byc malym zdesperowanym akrobata. Mozna byc obiektem zazdrosci , trzeba sprawiac wrazenie kogos kto wie lub widzi to co innym jest potrzebne a akurat niedostepne. Czasem zaprzeczalam wszystkiemu bym tylko ja miala racje. Ta racja byla jakas forma gwarancji milosci innych chyba. I to wtedy slowo milosc dla mnie nie istnialo (jako cos co na prawde jest mozliwe). Zeby byc obiektem takiej platonicznej i niby wolnej milosci trzeba byc troche wszystkim i niczym, cma, ktora zostawia po sobie kuszacy ub prynajmniej zsklaniajacy do zainteresowania powiew czegos "fajnego" tajmniczego, niedostepnego (tylko czasem nikt nie wie o tym, ze niedostepnego rowniez dl tej cmy). To jest jak gonienie za krancem czegos czego poczatek ma sie przy boku, przed oczami. Tyle, ze sie nie widzi. Oglaszam, ze niby juz widze, a moze prwda jest, ze widzeic nie chce, bo juz nie jestem taka niezbedna, taka niedoscigniona, jestem mniejsza, moze sama? Jeszcze zdarza sie mi ratowac patosem czy teoriami z dorobionymi dowodami. To co ja daje musi byc na niebiansko wysokim poziomie, a staje sie powoli banalne. Widze jak staje sie karykatura samej iebie, tak jakbym siebie przerosla i zgubila droge prawdziwsza. Widze ja ale jest jakas biedna i zaniedbana, nie chce sie do niej przyznac. Znacznie lepiej wygladaja maski, wrazenia, ale one sa niezywe. CZasem sie oklauje, ze moze mnie nie stac na prawde, ze moze nie mam odwagi, lub sie boje, ze ma nademna wladze ktos inny. Najgorsze ze w tym dopracowywaniu masek mam odpowiedz na wszystko, zeby sie obronic. Mam tez odpowiedz na to, zeby nie kochac, zeby nie wierzyc w nic. Ale czuje naszczescie czasem, ze te obronne mury wcale nie usza byc podstawa do teo, zeby niewierzyc, nie kochac, bo ilosc pochodzi chyba nieco z innego swiata. Boze ja w takie bajki kiedys nie wierzylam. Bo w nic nie potrafilam wierzyc, bo chcialam zeby we mnie ktos uwierzyl. Lub chcialam uwierzyc jedynie w cos na prawde prawdziwego. Kiedy bylam jedynie na zewnatrz tego, potrafilam zauwazac zewnetrzne objawy. To tak jakby  sie bylo nazewnatrz slow. Po drugiej stronie. Tak jak dziecko, ktore nierozumie znaczenia slow od strony tego, ktory do zycia ich potzrebuje. Moze jeszcze staram sie sprawic wrazenie, ze to ja tylko mam najprawdziwsza wersje milosci czy prwdy a chodzi jedynie o to w jak duzej ilosci jezykow potrafi sie ja opisac i z jak duzej ilosci symboli chce sie ja znalesc. Chyba na pewno? Prosze o odpowiedz?... 

trampolina : :
kwi 13 2006 miloooo mi
Komentarze: 0

Nie che juz mi sie tlumaczyc co i dlaczego bylo lub nie. Nie jestem na nich ani zla ani obrazona. Dalsze zycie w stanie zawisci czy nieprzebaczenia nie ma sensu, jedynie wstecz. DZisiaj, choc to zapewne bylo od dawna zwariowalam na punkcie Milosci i Boga. Moge tlumaczyc co i jak, ale to nie ma znaczenia przeciez. Juz nie chce mi sie trzymac bledow. Nie chce mi sie ustanawiac i doskonalych praw, bo w sumie bez milosci to zadne prawo doskonale byc nie moze. Tak jak prawdziwa sprawiedliwosc bez tego milosierdzia. I co z tego ze ci inni nie widza i nie wierza. To nic , to na prawde nic. Jesli wtedy moja wiar czy ta milosc przestalaby istniec to na prawde wyszlo by na to ze wcale nic nie rozumie. Na prawde moge powiedziec, ze was kocham choc moze niektorzy zobacza w tym rozne inne sprawy, z ktorymi milosc pewnie zwiazek ma choc nie sa jej celem, bo ona jest celem samym w sobie. I nie powiem, ze znam Milosc. I nie potrafie zawsze wszystkiego wytlumaczyc i co z tego? w sumie nic takiego oprocz tego, ze Milosc nadal istnieje i to raczej ona mnie zna lub to przez nia On moze poznac czlowieka a moze i ja troche Jego, nie wiem. Coz kochaj, ucz sie i pracuj jak to mowil ktorys tam ze swietych chyba nawet. Wiec kochani moi parafianie,:) nie twierdze, ze religia to najwazniejsza rzecz w zyciu. Zycie jest najwazniejsze i no wlasnie Milosc. Dziekuje bardzo i teraz juz nic mi sie nie stanie jak stukne sie o kant rzeczywistosci, przebacze jej ten guz na glowie:)

trampolina : :
kwi 06 2006 ...czemu to wszystko sluzy
Komentarze: 0

Porownywanie sie do kogos ma sens wtedy jesli jest mobilizacja do dzialania, albo powiekszeniem wiedzy niekoniecznie przyjemnej , znajomosci swiata chyba, tez jakiegos jego uporzadkowania i tyle...:)

trampolina : :
kwi 05 2006 i troche jeszcze
Komentarze: 1

... tak bardzo chcialam byc soba, zrobilabym wszystko, zeby nie udawac, nie musiek klamac, ale zawsze mialam problem z tym kim ja jestem? No kurcze kim ? jak mam byc soba to trzeba wiedziec kim sie jest zeby byc, okazuje sie, ze do tego nie tylko wiedza jest ppotrzebna ( przeszlosc i  przyszlosc) ale tez uczucia, ha! chcialam jakos tak sie wymigac, zeby dobrac sie tylko do tych dobrych, dawkowac je sobie, tyle, ze jesli juz jedne to idrugie tez trzeba przezyc, bo inaczej tez nie jest sie soba. Ale tak czy owak w miedzyczasie udawanie jest niestety niezbedne, nawet jelsli swiadczy o slabosci, a moze niedoskonalosci raczej. Udawanie, ze sie nie stressuje, ze sie nie boje, ze wiem nawet jesli nie wiem. Zeby tez nie dac okazji do ataku, czasem z tego powodu lepszy jest atak sympati wymierzony w drugiego. sa tacy ludzie co ze zloscia mnie lubia:) Wazne chyba zeby wiedziec co sie kryje i chyba sie tego nie wsydzic czy nie katowac za istnienie itd Tak mysle.

trampolina : :
kwi 05 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

Najgorsze, ze ludzie mi wybaczaja wpadki, ja czuje jak sie zbiera chmura dlugu i ze niech mnie ktos w koncu kopnie w lb to sie przestawie.

trampolina : :