Komentarze: 0
Tato moj potrafi swietnie stwierdzac fakty i mowic co trzeba bylo. Mimo wszystkich jego wad wydaje mi sie, ze probuje mi pomoc.
Troche chaotyczie zabralam sie ostatnio za zycie i zaryzykowalam wyjazd za granice za jednym slowem psychologa. Nie z jego winy tylko z wlasnej. Bo poszlam do niego nie po to, po co sie do psychologa chodzi. Po to zeby powiedzial mi co mam zrobic w zyciu. Jak zyc. Ukrywalam to skrzetnie. Bo tylko w taki sposob (udajacy brak potrzeby opowiedzi na to pytanie) mozna dostac odpowiedz. Ale nawet nie dostalam jej wprost. Wymyslilam sobie, ze sie jej domyslilam.
Tak na prawde to jest tak, ze da sie wyczuc co druga osoba od ciebie oczekuje. Co uwaza ze powinnas, czy do czego (sprbowania chocby) chce cie przekonac. Inna sprawa jak sie to odbiera.
Mozna sprawdzic czy aby to nie jest dla mnie mozliwosc. Tylko dochodzi do tego wszystkiego rzecz wiary, ze te mozliwosci sa realne prawdopodobne. Tutaj pojecie mozliwosci sie u mnie zmienilo.
Kiedys myslalam, ze jest to jedynie cos co juz mam i o czym wiem (ze mam). Np umiejetnosc analitycznego myslenia (odziedziczona po ojcu jak mysle. Analiza do granic mozliwosci. I dzialanie jedynie w potrzebie i przymuse. Ale!Nie mozna tego dewaluowac to jest jakas wartosc.
Wybierajac studia chcialam uznac swoje ograniczenia. I mysle, ze jak na tamten moment zrobilam to dobrze.
Policzylam. Wszystkie momenty odwagi, przeblyskow samodzielnosci i czucia. Bylo ich mniej, o wiele mniej niz bicia sie z myslami i analizowania ewentualnych planow B. Jesli nie wiadomo o co chodzi nie szkodzi, ja czasem tez sie w tym gubie. Jedno do czego ostatnio dochodzi mi do swiadomosci, to to, ze czesto przez zbytnia analize niepodejmowalam zbyt dobrych wyborow, a moje realizacje byly niejakie. Bo zanim cos sie przedostalo na zewnatrz musialo sie powyginac na wszystkie strony, zeby nikogo nie urazic, zeby wszyscy zrozumieli. A jezyk to przeciez zbior symboli, a symbol ma kilkaznaczen i niektorzy nadaja slowom tak dziwne znaczenie, ze trzeba strasznie duzo cierpliwosci, zeby nie ocenic i dojsc, ze ten czlowiek ma swoja droge, logike, tylko tak osobista i czasem dla niego nieznana, ze czasem tylko dzieki temu, ze jest ktos kto go slucha, to ma okazje zobaczyc, o co mu chodzi.
Bon, daleko odbieglam od tematu , a rozpisalam sie jak cholera. Tato. Mianowicie rozmowa telefonczna. Upominanie i karcenie. Ze to co robie to wymysly zarty i ze mam wracac do Polski (po co?). Nawet jesli studiow bym nie konczyla (tfu tfu) to lepiej mi tam bedzie? Nie mysle. Mam rozne pomysly w glowie i tylko to mnie czase ratuje. Nie to zebym sie wyrzekala ojczyzny. Co chyba ostatnio jest grzechem, na ktory polska mlodziez dostala powszechne rozgrzeszenie. Chociaz, kto tam wie jak w sercu kazdy "mysli" o ziemi ojcow?
Tak, ale tato ma troche racji. Nie wiem dlaczego, mam jeszcze tendencje buntowania sie na calej lini, zrywanie kontaktu, wymowna cisza. Dziwnie niedoladowana komorka (niby sie zdaza, ale sprawa tez jest to, ze dlaczego o to ie dbam?). Dalszy ciag bardziej zyciowy zaraz...