Najnowsze wpisy, strona 21


lut 06 2007

jeszcze minutke


Komentarze: 0

Choc przez chwile poczuc sie tak

jakby nic sie nie zmienilo, jakby zatrzymal sie czas

jakby prawdy nie przybylo,

tal, jakdybym nie wiedzala, ze to wszystko bylo mgla, a za nia kolejna i na jeszcze pare sie natkne.

Porsze jeszcze chwilke jeszcze piec minut zanim sie sciagnie koldre z puchu rzeczy znanych i oswojonych

Wydawaje mi sie, ze ani przyjemnosc nie jest najcudowniejsza rzecza w zyciu, ani spotkanie cierpienia najgorsza sprawa w swiecie. Gdzies w tym jest umiejetnosc zycia, przebywania i przeycia z tym, w tym i w tego towarzystwie. A w dodatku duzo sie zmienia, gdy pod uwage wezmie sie czas. Ale by powaznie go wziac pod uwage trzeba sie natknac na cos takigo jak smierc i jej cien, ktory pada na kazda sprawe w zyciu. 

Moja mama czasem straszyla mnie wlasna smircia. Zawsze uwazalam to za nieuczciwy chwyt. Czulo sie, ze mowi o czyms wobec czego nie ma dyskusji, ale slowa nabieraja znaczenia z czasem, a ja wtedy go zbyt malo przezylam. Tak czy owak zawse przezyje go mniej niz moja matka, takze taki chwyt bedzie zawsze nie namiejcu. A jedak go uzywa. 

... jeszcze chwilke, jeszcze chwike.... tak mozna do konca zycia

...a moze tutaj sie schowam , a moze tutaj udam, ze mnie nie ma, ze nie musze nic zmieniac

nie musze, nie musze. Niby nic i musze, ale chce moze? Dlaczego gdy mowi sie chce czuje sie na sobi odpowiedzialnosc?

trampolina : :
lut 05 2007

Dla niego


Komentarze: 0

Krytyk, cynik, watpiciel we wszytko, ten, ktory sie wkurwia wciaz na swiat rzeczy i ludzi, lub ktory wciaz ma do niego pretensje. Widzi "prawde" widzi twoja glupote, twoje slabosci, wady, juz wie kim jestes juz zaklasfikowal cie do wlasciwej klatki, teraz tylko moze bezpiecznie drwic, udowadniac ci twoje (czasem, rzeczywiste) bledy jako dowod wlasnej racji. Tak niestety masz racje (czasem). No i co z tego? Kazdy ma racje, jesli ja zechce moglabym rozlozyc cie na lopatki, wbijajac sztylet tam gdzie najbardziej boli. Moglabym to zrobic, w kazdej chwili. Nie jestem slepa. Ale po co do cholery po co? Lub moze co dalej? Czy stac nas potem bedzie jeszcze na jakas pokraczna forme tego co inni nazywaja miloscia? Czy po prostu przygniecie nas kamien wszystkich beznadziejnosci naszego zycia, naszych malych zbrodni i dezercji. I w imie sprawiedliwosci zamkniemy sie w celach wlasnych cial, by odbywac kare. By nie dac sobie szansy? Bo niby jak? Czy stac byloby na przebaczenie?

 Ty myslisz, ok nie popelniasz tych bledow, ktore krytykujesz, niemogbys. Niemialbys w tedy do siebie szacunku.  Ale popatrz czase glebiej, bez doslownosci. Przez metafory. Poszukaj analogi mniejszych i wiekszych. Uwierz mi , ze sie zaskoczysz. Lub jesli na prawde sie starasz, zobaczysz obszary paralizu, zobaczysz to czego nie realizujesz, bo gdybys zaczal zbyt wielkie by bylo ryzyko popelnienia tak szacownie tepionych przez ciebie bledow (u innych oczywiscie). Moze najbardziej krytykujesz to czego sie obawiasz ze popelnisz we wlasnym zyciu. Boze, przeciez wiem , ze to trudne. W sumie kocham cie tez dlatego, ze jestes wierny prawdzie ktora widzisz. Ale juz nie chce takiej symbiozy. Ty jestes moim sumieniem, ja twoja nadzieja, ktora czasem tez tepisz. Czy nie lepiej, a moz uczciwiej by bylo, moze zdrowiej(?) jesli staniemy sie dwoma osobnymi istotami. Nie boj sie nie grozi nam chlod i pustynia. To bedzie, tylko wstep. Musimy przetrzymac "okres proby", przejscia i zobaczysz, ze zycie nabierze smaku, ze dojrzysz swiatlo i posmakujesz czy jest wolnosc. I najcudowniejsze jest jesli wtedy o wiele bardziej z wlasnej woli, a nie z przymusu jednak bedziemy razem. Uwierz mi to mozliwe.

trampolina : :
lut 04 2007

slowo


Komentarze: 0

Zycia slowem nie ogarniesz. Na szczescie moze. Na nieszczescie dla chcacych wszechmocy. Wszechmoc "?" mozliwa jest we wspoldzialaniu. I to nie jest ta chora wszechmoc ale moc mozliwa i zdrowa. Przez slowo dostac sie mozna do innych wymiarow jednak bedac tam slowo uz zmienia swoje znaczenie.

trampolina : :
sty 31 2007

Dla Ciebie


Komentarze: 0

Krytyk, cynik, watpiciel we wszytko, ten, ktory sie wkurwia wciaz na swiat rzeczy i ludzi, lub ktory wciaz ma do niego pretensje. Widzi "prawde" widzi twoja glupote, twoje slabosci, wady, juz wie kim jestes juz zaklasfikowal cie do wlasciwej klatki, teraz tylko moze bezpiecznie drwic, udowadniac ci twoje (czasem, rzeczywiste) bledy jako dowod wlasnej racji. Tak niestety masz racje (czasem). No i co z tego? Kazdy ma racje, jesli ja zechce moglabym rozlozyc cie na lopatki, wbijajac sztylet tam gdzie najbardziej boli. Moglabym to zrobic, w kazdej chwili. Nie jestem slepa. Ale po co do cholery po co? Lub moze co dalej? Czy stac nas potem bedzie jeszcze na jakas pokraczna forme tego co inni nazywaja miloscia? Czy po prostu przygniecie nas kamien wszystkich beznadziejnosci naszego zycia, naszych malych zbrodni i dezercji. I w imie sprawiedliwosci zamkniemy sie w celach wlasnych cial, by odbywac kare. By nie dac sobie szansy? Bo niby jak? Czy stac byloby na przebaczenie?

 Ty myslisz, ok nie popelniasz tych bledow, ktore krytykujesz, niemogbys. Niemialbys w tedy do siebie szacunku.  Ale popatrz czase glebiej, bez doslownosci. Przez metafory. Poszukaj analogi mniejszych i wiekszych. Uwierz mi , ze sie zaskoczysz. Lub jesli na prawde sie starasz, zobaczysz obszary paralizu, zobaczysz to czego nie realizujesz, bo gdybys zaczal zbyt wielkie by bylo ryzyko popelnienia tak szacownie tepionych przez ciebie bledow (u innych oczywiscie). Moze najbardziej krytykujesz to czego sie obawiasz ze popelnisz we wlasnym zyciu. Boze, przeciez wiem , ze to trudne. W sumie kocham cie tez dlatego, ze jestes wierny prawdzie ktora widzisz. Ale juz nie chce takiej symbiozy. Ty jestes moim sumieniem, ja twoja nadzieja, ktora czasem tez tepisz. Czy nie lepiej, a moz uczciwiej by bylo, moze zdrowiej(?) jesli staniemy sie dwoma osobnymi istotami. Nie boj sie nie grozi nam chlod i pustynia. To bedzie, tylko wstep. Musimy przetrzymac "okres proby", przejscia i zobaczysz, ze zycie nabierze smaku, ze dojrzysz swiatlo i posmakujesz czy jest wolnosc. I najcudowniejsze jest jesli wtedy o wiele bardziej z wlasnej woli, a nie z przymusu jednak bedziemy razem. Uwierz mi to mozliwe.

trampolina : :
sty 28 2007

hlip


Komentarze: 0

Smutno mi. Jestem sama. Ale w sumie zawsze tego chcialam Postanowilam, ze jak mnie ludzie nie chca to znajde pelno sposobow, zeby zycie bylo piekne i bez nich ( w sensie ich niezbednej obecnosci). Bo nie chcialam sie tez mscic, tzn chcialam,  ale uwierzylam, ze nie warto ( w sumie dla wlasnego i moze ich tez dobra). Bylam zbyt ciekawa zycia i swiata zeby bawic sie w ograniczanie sobie dostepu do jego pelni i roznorodnosci. Postanowilam, ze nie przyjme zadnych zyczliwosci od ludzi, bo to zawsze jest cos innego niz na to wyglada ze jest (nie wiem czy zrozumiale napisalam). Ale teraz wiem, ze mam taka chec by byc z ludzmi i to w dobrych stosunkach. Najfajniejsze, ze dzieki temu, ze motrafilam byc dlugo sama znajduje szybciej slowa w sytuacjach kiedy ich brakuje. Dla wyjasnienia dlaczego warto i trzeba dzialac u np. dobru i , ze jeszcze nie czas sie obrazac. Ale tak czy owak slowa juz nie musza byc tak potrzebne, bo sytuacje sie wciaz zmieniaja , nazwy slow i dzialan sie zmieniaja. Trzeba troche tez uwierzyc w siebie, ze co tam dobrego ie w swoim czuciu i zmysle ma. Ze slowa sie znajda potrzebne w chwili, tylko wystarczy wierzyc w siebie i jakies dobro i stanac na chwilke, a slowa sie znajda.

trampolina : :